Pizza najlepszym motywatorem do pracy i poprawy wydajności

Jutro, a zasadzie pewnie już dziś poniedziałek, a więc najbardziej nielubiany dzień tygodnia, chyba przez wszystkich. Poranki po weekendzie bywają ciężkie, a podróż do pracy może przypominać drogę jak na ścięcie głowy. Wszystko oczywiście zależy od pracy, którą wykonujemy, ale w zasadzie wygląda to właśnie tak. Nauka ma jednak na to sposób, a odpowiedzią na wszystkie problemy z wydajnością i chęcią do pracy może być pizza.

Jak wskazuje Dan Ariely w swojej książce Payoff: The Hidden Logic That Shapes Our Motivations, a więc Payoff: Ukryta logika, która kształtuje nasze motywacje. Okazuje się, że przysłowiową marchewką na kiju dla pracownika może być gorący kawałek pizzy.

Ariely wykonał badania na grupie pracowników w izraelskim oddziale Intela. Chciał dowiedzieć się, co sprawia, że chcą pracować ciężej. Otrzymali oni wiadomość na początku każdego tygodnia, która obiecywała im pizzę, premię pieniężną w wysokości 100 szekli (30$) lub komplementy od szefa w formie wiadomości tekstowej. Każdy dostał tylko jeden rodzaj, bez możliwości wyboru. Była też grupa kontrolna, która nie otrzymała żadnej wiadomości, aby zbadać wydajność pozostałej grupy i posłużyć jako odnośnik. Mieli oni zmontować pewną liczbę komputerów dziennie, a więc było to miarodajne.

Okazuje się, że pizza od samego początku była zwycięska. Po pierwszym dniu eksperymentu wydajność grupy, która otrzymała pizzę była lepsza od grupy kontrolnej o 6.7 procent. Gotówka poprawiła wydajność o 4.9 procent. W drugim dniu tygodnia osoby, które otrzymały premię pieniężną obniżyły swoją wydajność o 13.2 %. Ostatecznie dawanie gotówki naraziło firmę na starty pieniężne oraz obniżyło wydajność o 6.5 procent.

W ciągu całego tygodnia dwie pierwsze grupy uzyskały lepszą wydajność o 6.5% niż grupa kontrolna, która nie otrzymała żadnej formy motywacji. New York Magazine zauważa, że lepszym motywatorem byłoby dostarczenie „placka” do miejsca zamieszkania pracownika, aby mógł on stać się bohaterem w swoim domu.

Źródło: NY Magazine